W przypadku transportu ciężkiego, zarządzanie flotą
bez nowoczesnego systemu GPS staje się coraz większym ryzykiem. Firmy operujące ciągnikami siodłowymi, chłodniami czy zestawami HDS muszą mieć nie tylko lokalizację w czasie rzeczywistym, ale przede wszystkim kontrolę nad całą operacją: od zgodności z AETR, przez zużycie paliwa, aż po styl jazdy kierowców.
Firmy, które do tej pory bazują na telefonach, Excelu i papierowych notatkach,
tracą realne pieniądze – nawet o tym nie wiedząc. Brak danych oznacza błędne decyzje, nadgodziny, opóźnienia i wyższe koszty serwisowe.
Monitoring GPS dla ciężarówek powinien więc dostarczać nie tylko współrzędnych, ale
danych pozwalających na działanie: historię tras, prędkości, postoje, a także integrację z tachografami i czujnikami CAN.
Zdalny odczyt plików DDD z tachografów cyfrowych staje się dziś standardem. Nie chodzi już tylko o zgodność z przepisami, ale o wygodę operacyjną — firma może pobierać dane z każdego pojazdu, z dowolnego miejsca, bez fizycznego kontaktu.
Warto też podkreślić, że systemy takie jak Wialon oferują dostęp nie tylko dla managerów floty, ale też dla spedytorów, kierowników serwisu, a nawet klientów końcowych.
To zwiększa transparentność, punktualność i zaufanie do marki.W praktyce
koszt wdrożenia systemu GPS dla jednego zestawu ciężarowego zwraca się zwykle w ciągu 2–3 miesięcy.
Dobre rozwiązanie pozwala skalować flotę bez chaosu.Jeśli firma transportowa chce dziś realnie konkurować na rynku – potrzebuje
systemu GPS, który nie tylko pokazuje, gdzie jest pojazd, ale
daje odpowiedź na pytanie: jak działa cała nasza logistyka?